VIII Rajd Ptasiarzy - Relacje zespołów

MOSTOWIAKOWIE: Tymoteusz Mazurkiewicz, Krzysztof Paryś, Rafał Szczerbik, Robert Sypień


podkarpacka grupa otop

Witam Wszystkich

Rajd Ptasiarzy 2016 roku odbył się zgodnie z planem :) Z terenu podkarpacia wystartowały 3 zespoły w tym nasz czyli MOSTOWIAKOWIE - pierwszy zespół, który zainicjował dobrą tradycję uczestnictwa w tej świetnej zabawie spośród podkarpackich ptasiarzy :) W składzie Krzysztof Paryś, Rafał Szczerbik, Robert Sypień i ja (Hubert był na zagranicznej delegacji) :) Jak zawsze było lepiej niż rok wcześniej i tego trzeba się trzymać !! Atmosfera była jak zawsze na najwyższym poziomie, kupe śmiechu, ale też i masa ptaków gdyż o to chodzi w tej imprezie :)

Zbiórka o 2.30 w Boguchwale gdzie zaliczyliśmy po chwili jeszcze Juvenalia na PRz, które trwały w najlepsze - ptaków oprócz pawi i gili z nosa brak. Następnie wybraliśmy się do GR w Starzawie po drodze zatrzymując się między Radymnem a Stubnem. Wschód słońca obserwowaliśmy już na tle starzawskich stawów - pięknie było !!! Oficjalne otwarcie i w drogę. Po spenetrowaniu GR wstąpiliśmy doRezerwatu Leśnego Starzawa a następnie obraliśmy azymut na Przemyśl i okoliczne żołny. Niestety żołny jeszcze nie przyleciały ani tutaj ani w 2 kolejnych miejscówkach. Następnie czekał nas spacer po parku zamkowym w Krasiczynie po którym penetrowaliśmy pola i łąki wzdłuż meandrującego Sanu w okolicy Krzywczy. Przerw nie robiliśmy za długich, pogoda dopisała, burza nas goniła ale nie dogoniła. Następnie duży kompleks leśny w okolicach Helusza oraz pola i łąki z leśną ścieżką dydaktyczną w lesie nad Pruchnikiem. Nogi zaczęły już doskwierać, ale nie dajemy za wygraną tym bardziej, że plan mieliśmy taki aby poprawić wynik z zeszłego roku :) Następnie pola i żołnowa skarpa w okolicy Kańczugi i przejazd do GR w Korniaktowie. Rajd zakończyliśmy o godz. 20.30 na polach w Boguchwale mocno zmęczeni ale i mega szczęśliwi z tego, że udało się zrealizować plan :)

W sumie udało nam się zaobserwować 118 gatunków ptaków z czego jesteśmy bardzo dumni tym bardziej, że nie widzieliśmy ok 10 gatunków które widuje się prawie zawsze a mieliśmy w planie tylko jedno miejsce gdzie liczba ptaków jest wyjątkowa czyli Starzawę (zeszło nam na niej do 10.30), resztę uzupełnialiśmy poprzez penetracje okolic bliżej nam nie znanych ptasio, ale jakże pięknych i uroczych :)

Z ciekawszych:
bąki
pójdźka
przepiórki
muchołówki białoszyje
perkozek
bociany czarne
bieliki
turkawki
derkacze
remizy
sieweczka obrożna
PLISZKA TUNDROWA - 3
piegża
DRZEMLIK
gajówki
zniczki
krętogłów
KRZYŻODZIOBY ŚWIERKOWE
zielonka
lelek
wodnik

Trafiliśmy na zupełny brak dzięciołów (tylko duży i czarny) i rybitw (2 gat.), zawsze były też raniuszki,siniaki, na Starzawie tylko bataliony, samotniki, piskliwe, łęczaki i sieweczki, nie było jastrzębia, orlika krzykliwego itd., ale .... to jest właśnie specyfika RP :) BYŁO SUPER!

Panowie wielkie podziękowania dla Was - ten Rajd spędzony w Waszym towarzystwie był wielką przyjemnością !!! Za rok znów pobijamy zeszłoroczny/tegoroczny wynik :)

Uwagę zwrócić trzeba również na fakt, że znaleźliśmy w swoim naturalnym środowisku chomika europejskiego! Jest dobrze - nie ma co psuć !!! :)

Nie zapominamy oczywiście o naszych Przyjaciołach w dwóch podkarpackich zespołach, które równolegle działały - Panowie wielkie gratulacje dla Was za Wasze osiągnięcia - "rywalizacja" z Wami była dla nas wielką przyjemnością !! :)

Jeszcze raz Wszystkich uczestników pozdrawiam i dziękuję :)
Jesteście WIELCY

Tymek Mazurkiewicz

DZIUPLAKI: Tomasz Świątek, Adam Kut, Sebastian Kędzior


podkarpacka grupa otop

7 maja wraz z wieloma ptasiarzami z całej Polski uczestniczyliśmy w organizowanym już od kilku lat Rajdzie Ptasiarzy. W skład drużyny DZIUPLAKÓW wchodzili: Tomasz Świątek, Sebastian Kędzior i ja. Głównym celem oprócz dobrej zabawy, było pobicie swojego ubiegłorocznego wyniku - 109 gatunków. Ponieważ ja dołączyłem do zespołu w tym roku postanowiłem im w tym pomóc. Swoją przygodę rozpoczęliśmy w Mielcu, gdzie naszymi pierwszymi gatunkami miały być trzy gatunki sów. I w tym miejscu należą się duże brawa dla Tomka, który chyba zna swoje sowy lepiej niż swoich sąsiadów. Wiele ze stanowisk poznał spacerując wieczorami z psem, dlatego nie było problemu z usłyszeniem USZATKI i PÓJDŹKI. Puszczyk nam się nie odezwał, ale i tak początek dnia był interesujący.

Następnie udaliśmy się do Folusza w Beskidzie Niskim. Naszym głównym celem były kolejne sowy, kilka górskich gatunków oraz co sugeruje nazwa drużyny, dzięcioły. Około godziny 4:00 zaczynało już świtać.Po wyjściu z samochody przywitał nas rześki chłód oraz kakofonia dźwięków wydawana przez dziesiątki ptaków. Pełni optymizmu weszliśmy do lasu. Tam okazało się, że większość tych głosów wydają KOSY i ŚPIEWAKI. Kiedy zatrzymywaliśmy i próbowaliśmy nasłuchiwać to głośny śpiew tych dwóch drozdów skutecznie zagłuszał dźwięki dochodzące z głębi lasu. Byliśmy trochę zdezorientowani. Po prawie godzinie chodzenia po lesie mieliśmy ledwie kilkanaście gatunków, które równie dobrze mogliśmy zaobserwować w każdym lesie i nie musielibyśmy marnować czas na dojazd w Beskid Niski.

Na naszych twarzach trudno było zobaczyć uśmiech, każdy z nas był odwrócony od siebie i skupiony nasz wsłuchiwaniu się w odgłosy lasu. Prawie nikt do nikogo się nie odzywał. Nasze morale już na samym początku rajdu były tak niskie, że padały takie pomysły, żeby nie wysyłać naszych wyników, bo o byłby wstyd, tylko poobserwować trochę dla przyjemności. Nasz udział w rajdzie zawisł, więc na włosku. Pierwszym pozytywnym akcentem był śpiewający samiec MUCHOŁÓWKI BIAŁOSZYJEJ, oraz MUCHOŁÓWKI MAŁEJ, której śpiew dobiegał do nas z odległości 5m. Pomimo tego nie udawało nam się jej dostrzec. Dopiero Tomek, zauważył śpiewającego ptaka z rudą piersią przypominającego rudzika. Wówczas ptak zmienił pozycję i od tej pory niespuszczająca go z oczu zafundowaliśmy mu darmową sesję fotograficzną. Kolejnym ciekawym ptakiem był śpiewającyZNICZEK, który pomimo, że też zapozował ukazując swoją pomarańczową „koronę” i czarną „maskę” był na tyle ruchliwy, że nie udało nam się zrobić ostrego zdjęcia. Zaobserwowaliśmy tam 55 gatunków. Poza DZIĘCIOŁEM DUZYM nie zaobserwowaliśmy tam żadnego dzięcioł co zważywszy na nazwę drużyny było ujmą na honorze . Jednak my pełni nadziei ruszyliśmy dalej.

Nie przestawaliśmy szukać ptaków nawet podczas jazdy samochodem, mieliśmy odsunięte szyby i wzrok skupiony na tym co się dzieje dookoła. Sebastian kierujący wówczas samochodem, wykazywał się dużym refleksem zatrzymując się za każdym razem gdy tylko spostrzegliśmy jakiegoś ptaka. Jego refleks jeszcze nie raz da nam osobie znać i przyczyni się do tego, że zobaczyliśmy gatunki, których normalnie byśmyprzeoczyli.

Naszym następnym celem miały być jakieś tereny otwarte. Pisze „jakieś” bo nie mieliśmy konkretnego planu tylko ogólny zarys kluczowych miejsc z harmonogramem modyfikowanym na bieżąco. Zatrzymaliśmy się pomiędzy Pielgrzymką, a Samoklęskami. Tam wpadło nam kilka gatunków polno/łąkowych. Na niebie oprócz MYSZOŁOWÓW, krążyły dwa ptaki przypominające orliki. Niestety chłopaki nie byli do końca pewni w oznaczeniu, dlatego nie mogliśmy wpisać tego gatunku na listę, bo jak wiadomo zgodność w drużynie musi być stu procentowa. Poszliśmy jednak w kierunku tego fragmentu łąk i wówczas pojawił się trzeci orlik, ale tym razem na tyle blisko, że już nie było wątpliwości z oznaczeniem go jako ORLIK KRZYKLIWY.

Po drodze na stawy babulskie wstąpiliśmy na „Lagunę” przecławską oraz nad Wisłę, żeby zaobserwować kilka ciekawych gatunków lęgnących się na tamtejszych wyspach z OSTRYGOJADEM i RYBITWĄ BIAŁOCZELNĄ na czele. Jadąc samochodem dwa razy przebiegł nam czarny kot, ale jak się okazało nie całkiem, toteż przyniosły one nam efekt całkiem odwrotny. Do końca dnia mieliśmy dużo szczęścia do ptaków. Stawy w Babulach okazały się bardzo ciekawym miejscem na ptaki. Pomimo nie zaobserwowania kilku gatunków na których obecność liczyliśmy tzn. żurawi, perkoza rdzawoszyjego i pospolitej brzęczki udało nam się zobaczyć RYBOŁOWA oraz DUDKA. Jak się okazało, Tomek znał te tereny tak dobrze, że wiedział w jakim krzewie, w jakim stawie i na jakim słupie siedzi jaki ptak.

Wyjeżdżając stamtąd mieliśmy 107 gatunków, a jeszcze nie byliśmy w najważniejszych miejscach, w Budzie Stalowskiej i na Jeziórku. Jasne stało się, że ubiegłoroczny wynik zostanie pobity. Ale że apetyt rośnie w miarę jedzenia to im więcej mieliśmy gatunków tym bardziej chciało się zobaczyć kolejne. Ciągle motywowani przez Tomka, który jednak najbardziej z nas wierzył w wysoki wynik, ruszyliśmy dalej.Na niektórych gatunkach zależało nam tak bardzo, że w miedzy czasie udaliśmy się do Lubziny gdzie zaobserwowaliśmy w parku KOWALIKA, a w ogrodzie Sebastiana piegżę i srokosza siedzącego na gnieździe na jabłoni. Oczywiście ptaka nie niepokoiliśmy, tylko zadowoliliśmy się obserwacja z daleka.

Jadąc z miejsca na miejsce spoglądaliśmy często do góry i z niepokojem obserwowaliśmy coraz bardziej zachmurzone niebo. Na szczęście nasze obawy okazały się nieuzasadnione, bo poza momentami silnym wiatrem pogoda była cały czad bardzo ładna. Na stawach w Budzie zaobserwowaliśmy niewidziane przez nas dzisiaj BIELIKI i KORMORANY. Tam obserwując staw pozbawiony wody nasza lista szybko się zapełniała różnymi gatunkami siewek. Wówczas zdaliśmy sobie sprawę, że w tym całym zabieganiu, ciągłym spieszeniu się nie zrobiliśmy sobie fotki grupowej. Mimo zmęczenia musieliśmy wykrzesać odrobinę siły na grymas twarzy przypominający uśmiech. Krótka sesja i idziemy dalej. Wracając ze stawów zaobserwowaliśmy jeszcze z daleka grupę trzech znanych nam ptasiarzy, którzy tego dnia stanowili jednak konkurująca grupę ukrywającą się pod nazwą DES ANTHUS ARII. Byli tak skupieni na szukaniu ptaków, że wydawało się, że w ogóle nas nie widzieli. Mieliśmy wrażenie, że żeby zwrócić na nas ich uwagę musielibyśmy mieć skrzydła i pióra. Na Budzie wpadły w końcu dwa długo szukane przez nas gatunku BRZĘCZKA i TRZCINNICZEK oraz niespodziewanie spotkał nas zaszczyt, bo trudno nazwać to inaczej bliskiej obserwacji żurawia , który żerował na dnie zapuszczonego porośniętego już trawą stawu.

Ostatnim miejscem na jakie udaliśmy się było Jeziórko. Słońce powoli chowało się za horyzontem, przykryte gęstą kołderką chmur. Robiło się coraz ciemniej, ale wystarczyło, że chmury na chwile ustąpili, a noc opóźniała swoje nadejście. Tam zaobserwowaliśmy ZAUSZNIKI, ŚWIERSZCZAKA oraz kolejny już raz zespół DES ANTHUS ARII. Marzył nam się równy wynik dlatego po zmroku liczyliśmy na zielonkę, ale po czekaniu w bezruchu i nasłuchiwaniu odezwał nam się tylko jeden nowy gatunek. W tym miejscu zmęczeni, zmarznięci, ale jakże szczęśliwy podjęliśmy decyzję o zakończeniu rajdu. I DERKACZ to był ostatni gatunek zaobserwowany przez nas podczas RAJDU PTASIARZY 2016.

Kilku gatunków z pewnymi miejscówkami nie udało się zobaczyć z dzięciołami na czele, ale i ta było świetna zabawa. Bardzo dziękuję całej drużynie za wspaniale spędzony czas, a pozostałym zespołom gratuluję bardzo dobrych wyników. Widziane przez nas gatunki.
1. uszatka
2. PÓJDŹKA
3. bocian biały
4. kopciuszek
5 słowik szary
6 zięba
7 rudzik
8 śpiewak
9 strzyżyk
10 sikora uboga
11 sosnówka
12 kos
13 grubodziób
14 świstunka leśna
15 kapturka
16 kwiczoł
17 muchołówka białoszyja
18 MUCHOŁÓWKA MAŁA
19 mysikrólik
20 paszkot
21 ZNICZEK
22 dzięcioł duży
23 sójka
24 pierwiosnek
25 pliszka górska
26 bogatka
27 oknówka
28 dzwoniec
29 pliszka siwa
30 szpak
31 modraszka
32 gąsiorek
33 makolągwa
34 raniuszek
35 cierniówka
36 piecuszek
37 trznadel
38 dymówka
39 pokląskwa
40 myszołów
41 kulczyk
42 wróbel
43 skowronek
44 kląskawka
45 pliszka żółta
46 potrzos
47 grzywacz
48 siniak
49 kruk
50 orlik krzykliwy
51 szczygieł
52 jerzyk
53 bażant
54 MYSZOŁÓW WŁOCHATY
55 gawron
56 sierpówka
57 gołąb miejski
58 mazurek
59 kawka
60 pełzacz leśny
61 sroka
62 łabędź niemy
63 kowalik
64 piegża
65 srokosz
66 czajka
67 rybitwa czarna
68 śmieszka
69 rybitwa białoskrzydła
70 sieweczka rzeczna
71 pustułka
72 wrona siwa
73 błotniak stawowy
74 rybitwa rzeczna
75 RYBITWA BIAŁOCZELNA
76 OSTRYGOJAD
77 mewa siwa
78 krzyżówka
79 brzegówka
80 potrzeszcz
81 bocian czarny
82 kobuz
83 łyska
84 trzciniak
85 rokitniczka
86 kukułka
87 czapla biała
88 krakwa
89 rybitwa białowąsa
90 samotnik
91 brodziec piskliwy
92 czapla siwa
93 łęczak
94 krwawodziób
95 kwokacz
96 wodnik
97 bąk
98 świergotek drzewny
99 perkoz dwuczuby
100 gągoł
101 RYBOŁÓW
102 dudek
103 mewa białogłowa
104 perkozek
105 głowienka
106 czernica
107 cyraneczka
108 cyranka
109 PODGORZAŁKA
110 gęgawa
111 bielik
112 zimorodek
113 kormoran
114 płaskonos
115 turkawka
116 brodziec śniady
117 trzcinniczek
118 batalion
119 rycyk
120 brzęczka
121 żuraw
122 BIEGUS MALUTKI
123 zausznik
124 świerszczak
125 derkacz

Adam Kut

DES ANTHUS ARII: Wojciech Guzik, Piotr Guzik, Sebastian Watras


podkarpacka grupa otop

W tegorocznym, VIII Rajdzie Ptasiarzy zespół DES ANTHUS ARII uczestniczył w "odchudzonym" składzie: Sebastian Watras, Wojciech Guzik i Piotr Guzik. Rajd rozpoczęliśmy od sprawdzenia łąkowych okolic w miejscowości Targowiska niedaleko Krosna gdzie trafiliśmy na pierwsze gatunki - derkacza i świerszczaka. Później udaliśmy się do pobliskiego lasu, gdzie usilnie próbowałem wywołać puszczyka z lasu. Po kilku chwilach bezowocnego pohukiwania, usłyszeliśmy samicę puszczyka. Sowa minutę później usiadła kilka metrów nad naszymi głowami i pozwoliła nawet zrobić sobie zdjęcie!

Następnie ruszyliśmy powoli w stronę Beskidu Niskiego, zahaczając wcześniej o podmokłe łąki pomiędzy wiatrakami w Klimkówce. Liczyliśmy na polującą lub siedzącą na słupkach uszatkę, zamiast tego niespodzianka - usłyszeliśmy kropiatkę! Ostatecznie okazało się, że kropiatki są dwie. Po nagraniu krótkiej dokumentacji odjechaliśmy dalej na południe. Po drodze zatrzymywaliśmy się w kilku miejscach, w których często odzywa się puszczyk uralski, tym razem niestety go nie było.

Pierwszym konkretnym przystankiem w Beskidzie Niskim były łąki w Moszczańcu, nad którymi udało nam się wypatrzeć latającą uszatkę. Było już po 2:30 i powoli zbliżał się świt (astronomiczny), czym prędzej pojechaliśmy więc do rezerwatu "Źródliska Jasiołki". Tam przeszliśmy szlakiem blisko 5 km, częściowo przez las, częściowo przez tereny otwarte. Przez długi czas było zupełnie cicho, nie licząc jednego puszczyka i derkacza. Kiedy wyraźnie się już rozjaśniło, nad naszą głową zaczęła "psykać" słonka, którą nawet udało nam się dostrzec na tle rozjaśnionego po północno wschodniej stronie nieba. Chwilę później rozśpiewały się śpiewaki, kosy, do których z czasem dołączały kolejne leśne gatunki. W międzyczasie kilka razy odezwały się z oddali dwa urale. Około wschodu Słońca zawróciliśmy w stronę samochodu, by w drodze powrotnej cieszyć się m. in. takimi gatunkami jak słowik szary, gajówka, orzechówka, sporo krzyżodziobów świerkowych, krętogłów i dwa gile. Słabo za to staliśmy w tym miejscu z dzięciołami (z których trafił się tylko czarny i duży) oraz muchołówkami (nie spotkaliśmy ani jednej). Niespodzianka spotkała nas gdy zbliżaliśmy się do samochodu - nad lasem przeleciało stadko... rybitw czarnych!

Po szybkim śniadaniu przy samochodzie, pojechaliśmy powoli w stronę otwartych przestrzeni. Tam zaczęły nam "wpadać" ptaki łąkowe. Gdy zatrzymaliśmy się na chwilę na zakręcie, aby "zaliczyć" kląskawkę, z łąk po drugiej stronie drogi wzbił się w powietrze błotniak, który okazał się być młodym błotniakiem stepowym! Po chwili dołączył do niego jeszcze samiec błotniaka łąkowego. Obydwa ptaki zapadły w trawy, a Wojtek poszedł ich szukać. Po chwili błotniak stepowy wyleciał z traw i przez kilka minut latał w niewielkiej odległości od nas pozwalając się komfortowo obserwować. Na koniec ptak ponownie zapadł w wysokie trawy, a kiedy mieliśmy odjeżdżać, na pojedyncze rosnące na łąkach drzewo przyleciał dzięcioł białogrzbiety.

Kolejnym przystankiem były okolice mostu na rzece Jasiołce w okolicach Tylawy - tam spotkaliśmy pluszcza, zimorodka i muchołówkę białoszyją. Wcześniej do rankingu "wskoczyć" zdążył m.in. orlik krzykliwy. W trakcie, gdy jechaliśmy w stronę Dukli jeden z nas zauważył dość wąskiego drapieżnika krążącego wysoko nad szosą. Zdjęcie rozwiało wszelkie wątpliwości - do zestawu trafiła kania czarna! Ze względu na to, że czas szybko uciekał, odpuściliśmy parki miejskie i pojechaliśmy prosto w pola pod Wrocanką, gdzie Wojtek kilka dni wcześniej spotkał białorzytkę płową. Na ten gatunek oczywiście nie liczyliśmy, za to zgodnie z planem uzupełniliśmy tam listę o kilka brakujących ptaków "polnych" - przepiórkę, bażanta i pliszkę żółtą.

Z pól pod Wrocanką ładnie widać pobliską Winną Górę, czyli naszą kolejną miejscówkę, na której spotkaliśmy słowiki - szarego i rdzawego, które śpiewały kilkadziesiąt metrów od siebie, dzięcioła zielonego, jarzębatkę i wilgę. Bezskutecznie symulowałem dzięcioła zielonosiwego (podobnie zresztą jak w każdym miejscu, w którym się zatrzymywaliśmy). Jadąc dalej wypatrywaliśmy muchołówki szarej, ze względu jednak że nie chciała się nigdzie trafić, zajechaliśmy po drodze na cmentarz komunalny w Krośnie, gdzie i ten gatunek udało nam się szybko odnaleźć. Nad głową zaśpiewał nam też zaganiacz. Godzina była już dość późna (około 11), więc szybko ruszyliśmy na północ województwa. Po drodze, między Frysztakiem a Wiśniową, co chwilę zatrzymywaliśmy się sprawdzić latające w górze drapole. Oprócz myszołowów i trzmielojada trafił się tam również kobuz.

Niedługo po południu dotarliśmy na stawy cukrowni w Ropczycach. Tam szybko nasza lista powiększyła się o blisko 20 gatunków. Oprócz kilku pospolitych ptaków wodnych, których wcześniej z oczywistych względów nie mieliśmy szansy spotkać, pokazały się nam m.in. podróżniczek, sieweczka obrożna i jeden z fajniejszych gatunków tej wycieczki - poskakujący sobie po drodze świergotek polny. Z Ropczyc pojechaliśmy do pobliskiego Ostrowa na osadniki cukrowni. Tam naszą listę zasiliło kolejne 5 gatunków. Stamtąd też wypatrzyliśmy potężne stado mew, jak się okazało na nieodległym wysypisku śmieci. Choć czas naglił, postanowiliśmy podjechać do tego wysypiska. Dzięki tej decyzji zaliczyliśmy mewę siwą, białorzytkę i siniaka. Na koniec udaliśmy się na stawy w okolicy Budy Stalowskiej. Byliśmy już mocno zmęczeni, ale słońce chyliło się już ku zachodowi i trzeba było działać szybko. Nowe gatunki pojawiały się tu w szalonym tempie, głównie dzięki Sebastianowi, który tereny te zna jak własną kieszeń i który szalał z lunetą wynajdując co chwilę coś ciekawego. Pańskie łąki: podgorzałka, gęgawa, gągoł, Buda Stalowska: kszyk, biegus zmienny, bąk, samotnik, brodźce śniade, żurawie, trzczinniczek i klasycznie wyczesany przez Sebastiana samczyk pliszki cytrynowej! W oddali widzieliśmy też zespół Dziuplaków dzielnie penetrujący stawy. Ja ciągle gwizdałem na dzięcioła zielonosiwego i w końcu "wygwizdałem go" w miejscu, gdzie kiedyś widział go Sebastian. Wojtek dziwnie "jęczał", jak twierdził wabiąc dzięcioła średniego, jednak to tłumaczenie nie do końca przekonywało resztę zespołu, zwłaszcza że dzięcioł średni się nie pojawił.

Wyprawę zakończyliśmy na stawach w Jeziórku, gdzie do listy wpadła jeszcze mewa mała i czarnogłowa a także brzegówka. Kiedy zapadł już zmrok z oddali odezwała się kilka razy kuropatwa, która była ostatnim, 153. gatunkiem stwierdzonym przez nasz zespół. Na tych stawach pozostaliśmy do 23 w nadziei, że odezwie się jeszcze wodnik lub zielonka, jednak w nasłuchiwaniu przeszkadzały nam śpiewające głośno żaby i przelotne opady deszczu. W końcu o 23 podjęliśmy decyzję o zakończeniu wyprawy. W sumie przejechaliśmy nie tak dużo - 250 km. Tyle, że do domu pozostało mi i Wojtkowi jeszcze prawie 120 km. Droga dłużyła się niemiłosiernie a nastrój w samochodzie był momentami nieco psychodeliczny. Wojtek próbował "zabawiać" mnie rozmową, jednak ze względu, że plątał mu się język i urywał wątek, "zabawianie" przynosiło odwrotny skutek. W pewnym momencie zacząłem widzieć światła zaparkowanych samochodów w odblaskach w przydrożnych słupkach, drzewa zaczęły wyglądać jak wielkie pluszaki... Wojtek z trudem wybełkotał że na prędkościomierzu ciągle jest 40 - 50 km na godzinę, choć w większości teren jest niezabudowany... Taka podróż trwała prawie trzy godziny. Nie muszę chyba wspominać, że przez całą drogę do domu towarzyszyły nam chóry ptaków - strzyżyki, rudziki, śpiewaki, trzczinniaki, śmieszki i wiele, wiele innych...

Piotr Guzik

Copyright © Podkarpacka Grupa Lokalna OTOP