Syczki na Podkarpaciu!
Najwyższy czas podzielić się niesamowitą historią, której początki sięgają 20 maja, gdy dotarło do mnie dość okrężną drogą tajemnicze nagranie... syczka! Chwilę czasu zajęło mi ustalenie pierwotnego autora nagrania. Okazał się nim Paweł, który jak twierdził, nagrał syczka w okolicach Jasła. Syczek na Podkarpaciu byłby ogromną sensacją.Byłem akurat w Krakowie, więc niezwłocznie wysłałem Piotrka na wizytę, aby sprawdził, czy sowa nadal jest na miejscu. Syczek był, i głośno nawoływał :) Od tamtej pory jak na szpilkach czekałem na przyjazd do Krosna i odwiedzenie sowy, ale również na poszukiwania nowych syczków w okolicy. Udało się to 25 maja. Zaraz po przyjeździe śmignął nam nad głową lelek, z powietrza odezwał się ślepowron, a z łąki kropiatka. Zwiastowało to dobrą noc. Nie minęło 15 minut, gdy usłyszeliśmy syczka. Początkowo odzywał się jednym gwizdem, ale za chwilę dołączył drugi gwizd - nieco niższy. Przemykający w wierzbowych gałęziach ptak pojawiał się w świetle latarki raz z jednej, raz z drugiej strony, by w końcu pojawić się jednocześnie w dwóch różnych miejscach :) Tak, ptaki były dwa!!! :) Później samiec wskoczył do dziupli i stamtąd nawoływał, a później samiczka siadła na gałązce, podleciał samiec i kopulowały. Tak się z Piotrkiem zafiksowaliśmy na syczki, że tej samej nocy postanowiliśmy urządzić sobie maraton po podkrośnieńskich okolicach w poszukiwaniu tych wspaniałych sów. Pierwszy postój zaplanowaliśmy jakieś 10 km od miejsca obserwacji pary syczków, ale Piotrek zarządził pierwszy postój nieco wcześniej. Wygasiliśmy samochód, odsunęliśmy szyby... i usłyszeliśmy syczka!!! W zupełnie nowej lokalizacji. Wykonałem zatem nagranie i niezwłocznie udaliśmy się dalej. I całe szczęście że zrobiłem wtedy to nagranie, bo w kolejne noce ptak się już nie odzywał. Mimo całonocnych poszukiwań, nigdzie już ta sowa się nie odezwała. Wraz z potwierdzeniem pary ptaków w sytuacja zrobiła się poważna, a co za tym idzie należało dołożyć wszelkich starań, aby informacja o syczkach nie dotarła w niepowołane ręce. Chyba nie najgorzej nam się to udało. Syczki odzywały się do dnia 3 czerwca. Do wtedy udało się Pawłowi zaobserwować m. in. odwiedzanie starej budki dla szpaków oraz długie nocne koncerty. Niestety, mimo wielu nocy spędzonych na miejscu, od 3 czerwca nie udało się syczków ponownie odnaleźć. Dziuplę, z której nawoływał samiec zajęły szpaki. Syczki nie zjawiły się również w profesjonalnych budkach, zbudowanych osobiście przez Pawła. Okolice Krosna i Jasła wydają się świetne na ten gatunek, a i ma on do nas blisko z lęgowisk na Słowacji. Trzymam kciuki aby w przyszłym roku nie skończyło się na szybkich numerkach, i aby syczki po raz pierwszy w Polsce wyprowadziły u nas młode :) Dziękuję wszystkim zaangażowanym w syczkową akcję za profesjonalne podejście do tematu, a szczególnie Pawłowi za podzielenie się obserwacją i poświęcony czas. Nagranie głosu: NAGRANIE Film - samica w dziupli: FILM Wojtek Guzik
Copyright © Podkarpacka Grupa Lokalna OTOP