Odszedł od nas Sebastian Warchoł

Las - to tajemniczy świat, to dom milionów organizmów, tysięcy problemów, swoich małych i dużych tajemnic oraz setek niedopowiedzeń. To wciąż powtarzające się pytania - Czy w dobrą stronę idę... Dom, tak piękny i niedoceniany, tak prosty i zarazem skomplikowany. Zupełnie jak On. Las był jego domem. Kochał Puszczę i jej przyrodę ponad wszystko. Wciąż marzył, wierzył i szukał śladów niczym samotny wilk przemierzając dniem i nocą swoje rewiry. Każdego dnia zgłębiał kolejne leśne oddziały, krok po kroku, dalej i dalej przesuwał granicę niewiedzy. Był odkrywcą, niestrudzonym poszukiwaczem i obrońcą zwierząt. Przedzierając się przez największe gęstwiny i bagna, walcząc niejednokrotnie z upałem i miliardami insektów, docierał do swoich perełek - gniazd ptaków strefowych, których był opiekunem. Jako członek Komitetu Ochrony Orłów. Wiedział gdzie gniazdo mają bieliki, bociany czarne czy orliki krzykliwe. Doglądał, notował i odchodził niczym zjawa, nie zostawiając po sobie śladu, a o jego obecności zdradzał tylko wiatr niosąc jego zapach. Niegdyś marzył o sóweczce,uralu, włochatce czy puchaczu. Odnalazł wszystkie w naszych lasach. Taki był plan- odnaleźć wszystkie w naszych leśnych rewirach, to było jego motorem napędowym, tak samo jak tropienie wilków, które z sukcesami tropił. Spotykał je 6 razy, 4 krotnie nagrał ich wycie i to bez jeżdżenia w Bieszczady. To była tylko próba czasu, kiedy stanie w oczy z całą watahą...Kwestią czasu...

Wspólne wędrówki leśnym duktem trzeba odłożyć na czas jakiś. Śledzenie wilczego tropu czy grzebanie patykiem w wilczych kupach - jak gdybyśmy mieli odnlaźć skarb- pozostawiłeś dla mnie samego. Przez chwilę ciemna bezksiężycowa noc będzie musiała poczekać na dwóch wariatów wyjących do "wilczych" i oczekujących z tą nadzieją, że to właśnie dziś odpowiedzą gromadnie całą rodziną. Żeby chciały chociaż podejść bliżej- przecież nas znają. Już nie uda się wspólnie dobić pozostałych gatunków sów brakujących do kompletu. Już nie spotkamy rysia, nie poleżymy przy lisich i borsuczych norach. Już nigdy nie powiemy sobie co nas boli i co słychać w lesie. Już nie zadzwonisz i nie powiesz "spotkałem byka, pytał gdzie jesteś" czy moje ulubione "zwierzęta już się o Ciebie pytają w lesie" :) - to kiedy jedziemy?". Kiedy mówiłeś ostatnio wkurzony nie rób mi zdjęć nie wiedziałem, że to będzie ostatnie zdjęcie w życiu jakie Ci zrobię... Odszedłeś...

Żegnaj przyjacielu, do zobaczenia na rewirach!!!

Łukasz Milanowski


Serdeczne kondolecje dla Rodziny od członków Podkarpackiej Grupy OTOP



podkarpacka grupa otop

Copyright © Podkarpacka Grupa Lokalna OTOP